poniedziałek, 4 lipca 2011

Name day

Zaczęło się zwykłym spontanicznym wypadem do aquaparku, ale chyba nie chcę tam wracać xD Okazało się, że tylko ja nie pływam profesjonalnie (nawet z moją 11 letnią kuzynką się nie równam). No i wujek postanowił mnie nauczyć (wcale mu się to nie udało). Męczył mnie chyba z pół godziny wmawiając, że źle łapię powietrze i źle je wypuszczam pod wodą. Jestem przekonana, że ma rację, ale wcale mnie to nie zachęca. Na naukę pływania jest czas w pierwszej klasie podstawówki, a nie liceum ^ ^ Zachłysnęłam się kilka razy wodą i ledwo odkaszlnęłam, a już kazano mi zamoczyć się znowu. Zaczęłam się wkurzać, a jak się wkurzam, to puszczają mi nerwy a wtedy to już króciutka droga do ryku. Nie mogłam się opanować, ale nie wyłam tak wprost, tylko zaczęłam się śmiać, żeby jakoś to ukryć. Tak czy siak już mnie mają za mięczaka :D
W ramach imieninowego prezentu wujek zafundował mi 10 wejsc na basen (z nim oczywiscie, o się równa z dziesięciokrotną powtórką dnia dzisiejszego). Nie wiem jak to przeżyję, ale nie będę się ciąć xD
Wpadło trochę gości, dostałam prześliczne kolczyki-serduszka z motywem zebry, a jutro sesja, która ratuje mi życie, ponieważ miałam znów iść na basen. Dobra, "who run the world-girls" może się nauczę pływać porządnie, od czego są wakacje? (sama nie wierzę w to, co mówię)
Na wakacje mam już 2 cele, bardzo harcorowe, więcej mi nie trzeba.
Dziękuję, do widzenia ; p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz