czwartek, 23 czerwca 2011

the end



 A więc już po. Dużo śmiechu, dużo łez. Dwa razy wręczyli mi dyplom za coś, czego nie robiłam. Przegadane 3 godziny zakończenia. Zarażenie mnie płaczem przez Maryś :* Pan Reporter. Prawdziwy ryk lasek z 3B. Klasowe wyjście do NIKO, niezjedzone lody. Co tu dużo mówić, zwyczajnie Was kocham.
Nie mam zielonego pojęcia jaki mamy dzień. Mam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę. Impreza w Kłodzie 2011- bibą roku. Bitwa wodna <loooooooooooooooolmilion>, gra w pytania, męskie bluzy i grill. spałam od (około) 5.00-9.30. W domu byłam o 11.00 i spałam do 17.00. Tata uważa, że leczę kaca. Trafiłam z prezentem na Dzień Ojca. Uwieżycie, że płyta AC-DC może kogoś w 100% zadowolić?
Chcę w końcu się wyspać.

Zdjęcie jak zwykle beznadziejne. Przynajmniej mam jakąś pamiątkę ; )
Wcale nie chcę wakacji.

1 komentarz: